Ten wpis powstaje przed pierwszą kawą, chwilę po śniadaniu i po 700 kilometrach za kierownicą.
Pierwsze pojawienie się na rynku Nike Air Max 1 było rewolucją w 1987 roku. Był to pierwszy but, który miał widoczną poduszkę Air, co wprowadziło w kolejnych latach zupełnie zmieniło wygląd obuwia biegowego.
Po długich latach, Nike nie przestaje produkować swoich klasycznych i jednych z najbardziej rozpoznawalnych modeli wszechczasów. Kilka dni temu mieliśmy drop jednej z najgłośniejszych kolaboracji z AM1, wielu z nas niestety nie udało kupić się AM 1 x Atmos Safari, ale czasami wydaje mi się, że oprócz wartości hajpowej, warto poprzyglądać się klasycznym, standardowym modelom, które są łatwe w kupieniu, a w kolorystykach OG i tak przynoszą sporo radości.
Sam mocno jarałem się AM 2015 w podstawowej wersji, tak samo było z 2014, czy teraz 2016. Po latach to te kolorystyki OG są tymi, na które czekamy.
I po moim fiasku z Atmosem, zastanawiam się czy nie dołożyć na półkę AM 1, które będą mi służyły jako but codziennego użytku. Myślę konkretnie o wersji Ultra, która została odchudzona, jest lżejsza i w której – uwaga – toebox wygląda lepiej niż w Atmosach 😉
Tak, wiem but nie wyróżnia się niczym szczególnym dla kolekcjonerów, bo można nabyć go bez większego problemu w wielu miejscach np. w Nike Store, nie zrobicie nimi roboty na kolejnym hajpowym forum, ale jako biters? Dla mnie rewelacja. Sama wersja, do której linkuję Varsity Blue z całą pewnością może odpowiadać swoją delikatnością wielu osobom i będzie też pasowała do wielu fitów.