Nie wiem. I w tym momencie powinienem zakończyć ten tekst.
Po pierwsze, niech ktoś mi powie, o której godzinie do cholery jasnej adidas zdropował czekoladowe siedemsetpięćdziesiątki? Czytam niektóre wiadomości po łebkach, ale zwykle staram się dotrzeć do godziny. Ewendentnie jestem głupi lub ślepy. Chciałem robić cop z ciekawości, a nóż widelec udało by się wyrwać parę, ale ciśnienia nie było. Mam za to to, które nastąpiło, bo nie dane mi było nawet spróbować.
I nie, nie siedziałem i nie miałem zamiaru siedzieć cały dzień przed komputerem czekając, aż łaskawie ktoś da mi możliwość wywalenia 1600 PLN na buta. Mam ciekawsze zajęcia. Na przykład remont od 7 rano, wiercenie, przestawianie, kucie i innego rodzaju fun, który można wyciągnąć z tej niezwykłej imprezy. Wiecie, rozumiecie, wizyty w domach uciech publicznych, gdzie pomiędzy klejem do płytek, płytkami, farbami i profilami, spędzamy wspaniałe kilka godzin. Potem jest jeszcze Ikea i ich ścieżka zdrowia – prawie jak fitnes. Idziesz przez półki, pościele, trafiasz do restauracji – zwykle jest to dla mnie najlepiej wspominany punkt całej wycieczki. Żrę klopsiki jak koksowinicy na siłowni białe proszki.
Wracam do domu, pięć zapytań tu, pięć tam, czy próbowałem. Chciałem, jak wiecie, ale to tak jakbym chciał wylądować w łóżku z Jessicą Albą. Nie będę nawet blisko. To było moje drugie podejście do Yeezy, zapisałem się nawet na Raffle w CL20, pierwsze było równie nieudane, miałem pary w koszyku, ale to był ten raz, kiedy dojście do płatności w adidasie, było trudniejsze niż dojście z wspomnianą już Albą.
Może w końcu mi się uda.
Po drugie, jak to możliwe, że piękne szare Nike Flyknit Racer sprzedały się tak, jakby Nike zrzuciło ich na nas w piątek … 40 par. Serio! Dobra, ze względu na żarcie kilogramami narkotyków przepisanych przez mojego lekarza i temperaturę na poziomie 35 stopni, delikatnie uciekł mi fragment piątku pomiędzy 8;58, a 9;04. No ale, żeby w sześć minut Racery wyprzedały się do zera w taki sposób, że na Nike nie było już można nawet rozwinąć rozmiarówki, a w produkcie widzieliśmy napis – brak w sklepie Nike.
Całe szczęście za chwilę spadną kolejne Nike Flyknit Racer – Blue Tint. Po fiasco z Pure Platinum, na pewno postaram się kupić te, które dostaną delikatny digi camo. Na początku nie wiedziałem, gdzie jest to digi camo, ale na zszyciu na plecach można zauważyć ten właśnie element.
Premiera 11 listopada. Sprawdzajcie Nike.com.
A tymczasem ja idę szukać kontaktu do Alby.
[FAG id=35050]