Są takie osoby, którym nie dogodzisz nigdy. Ja jestem taką osobą w sytuacji kicksowej. Kompletnie nie wiem czy gorsze jest kiedy dobre modele stoją na półkach i nie ma na nie hajpu, czy w sytuacji, kiedy jest hajp i nie można ich kupić. I w tym i w tym przypadku jest mi po prostu źle.
Ta myśl naszła mnie po raz kolejny, kiedy to wszedłem kilka dni temu do wrocławskiego Footlockera, a na półkach sklepowych pięknie szczerzyły się do mnie Air Jordan X Paris i Air Jordan X NYC. Cholera, słucham? Jak to, stoją sobie na półce, bez problemu mogę je kupić ot tak o po prostu?
Oba, serio. Kilkanaście dni temu, kiedy byłem jeszcze w Barcelonie, pisałem o premierze kolorystyki Paris, ekskluzywnego wydania europejskiego. Moi znajomi koszykarze, szukali tego buta bardzo namiętnie. Mardy Collins, który kiedyś grał w NBA w New York Knicks, na swoim Instagramie dogryzał nawet kumplom w USA (Collins gra obecnie we Francji), którzy nie mogli kupić tego wydania.
A tu … jak już zresztą wspominałem, stoi i Paris i NYC. Rewelacja. Mając półtorej kafla w kieszeni, albo na którejś z kart kredytowych (ja mam same minusy, więc nie chcą mi uznawać płatności kartami), wychodzisz ze sklepu szczęśliwy i bogatszy o dwie pary butów, które środowisko zajarane w tym momencie hajpem (bo nie butami, a hajpem), ma głęboko w dupie, a za trzy lata będzie chciało odkupić je za nieco większy grosz.
Jordan Brand deliaktnie odkopuje swój City Pack z 1995 roku, czyli roku, w którym Michael Jordan po raz pierwszy powrócił do NBA. Zmieniły się miasta, ale but pozostał ten sam – wspomniany Air Jordan X. Oprócz Paris i NYC, była też już w tym roku edycja Los Angeles.
Miałem w łapkach, miętosiłem, męczyłem je – NYC są naprawdę super. Nieco może nawet przypominają dziesiątki OVO. Generalnie cała seria jest bardzo, bardzo fajna i warto mieć choć jej część w swojej kolekcji.
Dziesiątki są butem znaczącym. Prostym, ale tym, który miał być kończącym karierę koszykarską Michaela Jordana, dlatego właśnie na podeszwie ma wypisane jego wielkie osiągnięcia. Nie był jednak tym butem, był początkiem, przejściem pomiędzy jednym, a drugim Michaelem Jordanem. Po dziesiątkach nadeszła bowiem nowa era, dziesiątki zakończyły także pewną erę.
Michael Jordan? Nie wiem o kogo chodzi, to chyba jakiś baseballista-
John Starks, New York Knicks
https://www.instagram.com/p/BEupTzhI5ME/