Czytam sobie relację ze Sneakerness u Zulukuki i jestem w szoku. Cały ten badziew, który opisuje Zulu jest masakryczny. Całe szczęście nie spotkałem się z takimi głosami, bo chyba naprawdę bym zwymiotował.
Nie sposób nie zgodzić się z generalnie wszystkimi obserwacjami, które wypisuje Zulu. Tak, jeśli ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy scena w Polsce jest uboga i cały czas mała. Co prawda rośnie, jest dynamiczna, z roku na rok jest coraz lepsza, pojawiają się nowi zajawkowicze w każdym absolutnie segmencie butofilstwa – nowi miłośnicy Jordanów, nowi miłośnicy runnersów, itd. Ale cały czas nie jesteśmy największymi miastami w Europie, które goszczą imprezy kicksowe, nie jesteśmy też miejscem, w którym tworzy się moda – chyba, że na Kuboty lub sandały ze skarpetami. I nie ma w tym nic złego, nie wszyscy muszą tacy być. Pewnie, chcielibyśmy, żeby w Polsce miejsce miała największa impreza kicksowa w Europie, ale wiecie doskonale, że to fajne marzenia.
Idźmy w stronę lepszego, bo tam właśnie idziemy z dnia na dzień, ale nie da się tego zrobić w ciągu kilku miesięcy, a nawet trzech lat. I nie wyobrażacie sobie chyba, że jakiekolwiek miasto w Polsce dobije do poziomu Paryża?
I jeśli ktoś narzekał na Sneakerness Warsaw, to nie wiem czego się spodziewał? Gołych lasek tańczących na rurach? Butów za 1/15 ceny? Sztabek złota rozdawanych przy wejściu?
A może całkiem pokaźnej liczby butów na wydarzeniu, trochę fajnego żarcia, dobrej pogody, miejsca w środku miasta, żeby łatwiej było dojechać? Aha, to przecież wszystko było. I było więcej, bo dla mnie osobiście Snekaerness to był event, podczas którego chciałem i spotkałem sporo fajnych osób. Niestety nie wszystkich, których chciałem, z niektórymi się minąłem, ale generalnie czasu na wszystkie pogaduchy było za mało.
I czytając to, co pisze Zulukuki, przypomina mi się jedna z rozmów, dość długich, które odbyły się podczas tego weekendu. Niektórzy traktują swoje hobby, pasję, zajawkę, nieco zbyt serio. Nie umiem nawet podać przykładów tych zachowań, bo wypieram je ze swojego łba tak szybko, jak to tylko możliwe, nie chcę uczestniczyć i być w toksycznym środowisku, unikam go jak podróbek. Trochę dystansu, wszędzie jest to wskazane.
Sneakerness Warsaw moimi oczami to rewelacyjne spotkania z Kamilcio79, Mario Yama Pan, Maholem, Kubą, Cieślewską, Erdene, Arkiem, niezwykły wywód od butów do dietetyki z Olą i Gabrielem z Obuwnika i wieloma innymi. Serio, przyjdźcie, zbijcie pionę, zjedzcie dobrego burgera albo cokolwiek, pogadajcie z ludźmi, dowiedzcie się czemu wolą żelki piątki od Jordanów, a czemu kto inny woli Maxy i jakie są jego ulubione kolaboracje. Kupcie coś jak Jaco, albo nie kupujcie i pooglądajcie, nawet nie musi się Wam podobać, wtedy po prostu nie przychodźcie za rok. Tak, ja też narzekam, ale wiem czego oczekiwać od tego miejsca i wiem czego ja od niego chcę. A to wszystko dostałem.
Może to wszystko brzmi jak cytat z Jedz Módl się i Medytuj (czy jak ta shitowa książka się zwała), ale cholera, nie wiem czy zdajecie sobie sprawę – ten świat powinien być dla Was przyjemnością.
Róbcie/róbmy tak, żeby był dla siebie i dla nas wszystkich.
Zobaczcie też galerie zdjęć z Sneakerness autorstwa Kuby z Distance.pl.
Sneakerheadzi w Posce to ciekawy przypadek 😉
Większość jeszcze jara się Jordan Retro albo wchodzi w Rushe, runnersy, Asisc, New Balance… albo jeszcze bardziej hardcorowo wraca do czasów AF1 i Dunków.
Za oceanem pasja cały czas wywodzi się i obraca wokół koszykówki… Kobe, LeBron, KD, Curry. Z waszych zdjęć z relacji nie widzę takich obrazków na Sneakerness… a szkoda.
grupa o której mówisz to nie sneakerheadzi a dzieciaki, którym się wydaje, że kupując dowolną parę w sklepie i wiedząc oraz kręcąc pinroll mogą się nazwać sneakerheadem. a to tak nie działa. przynajmniej nie dla mnie
w polsce mamy sporą grupę ludzi, która jara się sneakersami chcąc nie chcąc ale to zupełnie inna bajka i większość z nich wyznaje politykę hype, supreme i phenotype. z drugiej strony mamy oldschoolowców, do których bym siebie zaliczyła, ceniących vintage i szukających czegoś więcej w butach. jednak ciężko nazwać to wszystko kulturą.