Nike Roshe Two pojawiły się na rynku już kilkanaście dni temu, generalnie wokół buta nie ma wielkiego bum, nie ma hajpu i zajawki. O tym obuwiu pisałem już trochę tutaj, więc poczytajcie jeśli jesteście zainteresowani.
Fajna jest jednak sama historia stojąca za Roshe. Dylan Raasch, człowiek odpowiedzialny za zaprojektowanie buta, opowiada, że kicks, którego zobaczyliśmy niedawno, nie miał być wcale oficjalną kontynuacją niezwykle udanego modelu Run/One.
Roshe Two rozpoczęły swój żywot w głowach projektantów, na kartkach i we wstępnych wersjach jako … Roshe Plush. Plush miały być odświeżoną wersją jedynek, bardziej komfortową, miękką i przyjemną.
Koncept narodził się właśnie w oparciu o plusz i od tego materiału rozpoczęła się myślowa przygoda Raascha. I wcale nie odnosi się tylko do Roshe Two, bo plusz to materiał, który gości lub jeszcze ma zagościć na wielu modelach Nike. Wygląd cholewki to standardowe podejście – ma być jak w skarpetce, ma się szybciej zakładać i łatwiej ściągać. Wiele elementów inspiracyjnych to cofnięcie się do Sock Dart i Sock Racer.
Sama podeszwa Roshe Two jest bardzo podobna do tego, co widzieliśmy już w pierwszej wersji buta, ale została oczywiście udoskonalona, aby zapewnić jak najlepszą amortyzację. Podzielono ją też na dwie części w celu dostarczenia komfortu podczas codziennego użytku.
Zmian było kilka, szczególnie w kwestii wygodny, w związku z tym zamiast Plush i udoskonalonej wersji Roshe Run/One, mamy drugą edycję buta.
Nike Roshe Two kupicie np. w oficjalnym sklepie Nike
[FAG id=34847]