A dupa. Oszukałem w tytule – nie będzie o znużeniu. To znaczy będzie, ale od innej strony ?
Nie wiem, nie mam zielonego pojęcia, nigdy nikogo o to nawet nie pytałem, bo zakładam, że przytrafia się to innym, Tobie, tak samo często jak i mi.
Bla, bla, bla, bla. Miało być o znużeniu, ale zrozumiałem, że mam ciekawszy pomysł. Dlaczego mam się biczować i jęczeć, jak lepiej podejść do tego od drugiej strony.
Powinienem chyba zacząć nieco inaczej, aby zainteresować Cię do przeczytania tego wpisu, prawda? Ale nie zacząłem, bo ufam Tobie mój czytelniku, że wchodzisz tu po to, aby przeczytać nie tylko ciekawe info o butach, ale także po styl, który tu prezentuję. Bo Kolekcjoner Butów, to przede wszystkim ja, z moimi słabościami, niewiedzą, brzuchem jak dobra opona do samochodu terenowego i tym zaczepnym, czasem ironicznym tonem, który ma śmieszyć. Przynajmniej mnie i to też nie zawsze.
Nie wiem, poważnie, jak masz Ty, ale ja poszukuję. Jak pies, wącham, niucham, ciągle nasłuchuję i jestem czujny. Szukam podniet w życiu i w ogóle nie ma znaczenia czy są to buty, samochody, jedzenie, podróże. Szukam czegoś ciekawego, bo podnieta to słowo kojarzące mi się wybitnie pejoratywnie. Szukam czegoś, co pozwala mi się rozwijać, poznać nowe. Znasz ten pęd jeśli jarają Cię buty. To dasz wiarę, że ja mam tak z życiem? Nie wytrzymuję na tyłku zbyt długo, męczy mnie przesiadywanie w jednym pomieszczeniu, pracuję gdzie popadnie, zmieniam miejsca. Jestem jak Usain Bolt mający ADHD … po kokainie, wyskakujący z samolotu ze spadochronem.
Mam nadzieję, że niedługo zobaczysz więcej efektów tego wiercenia w tyłku.
Ale pragnę też nowego buta, nawet nie jako produktu, ale ciekawego projektu. Dla mnie ciekawym projektem stała się ostatnio Puma.
Zawsze wychwalałem model Suede, więc nie kręć z niedowierzaniem głową.
Uwielbiam go. Jego historia jest bardzo fajna, wdzięczna choćby ze względu na mocny związek tego właśnie buta z kulturą hip-hop w Nowym Jorku, tancerzami. Ale także z kulturą koszykarską, samą NBA, New York Knicks i Waltem Frazierem. Do tego samo obuwie jest cholernie przyjemne do noszenia, a wygląd? Błagam, jest tak klasycznie, że nie ma opcji narzekania.
Jedyne pudła, które otwierałem mając delikatne dreszcze i czując, że rozcinam taśmy klejące z delikatną ekscytacją, to właśnie Puma i właśnie wspomniane Suede lub Clyde.
Clyde to model, który został zrobiony specjalnie dla gwiazdy New York Knicks o imieniu Walt i nazwisku Frazier. Wiesz czym wyróżnia się ten but? Niczym specjalnym i to jest właśnie w nim tak fajne. Dobre materiały, dobre wykonanie, napis Clyde i fajne kolory. Wyróżniają się za to inne moje nabytki stworzone we współparcy z Trapstar, Staple i Diamond Supply.
I serio, dziwię się, że te buciki zalegały na półkach i można je było kupić tak spokojnie, jak to tylko możliwe. Często jeszcze ze zniżkami. Najsłabszą z tych trzech kolaboracji jest tu Staple, ale tylko dlatego, że pięta jest jakby plastikowa i kompletnie mi się to nie podoba. Ale przód, kolorystyka i odniesienie – petarda rzucona w ognisko. Na pięcie logotyp Pigeon, szary gołębi kolor jest niezwykle piękny i głęboki. Wykonanie na bardzo przyzwoitym poziomie.
Trapstar? Kumasz te lejce? Spójrz na tą krwistą czerwień, na te logotypy. Potrzebujesz więcej? Diamond Supply? Wiesz dlaczego stoi w sklepach? Bo wszyscy dookoła odwrócili się w stronę Supreme (upraszczam). Moje Pumy Suede w kolorystyce Tiffany to nie tylko piękny kolor, ale także podmienione materiały. O dominującym na cholewce nie będę wspominał, ale język posiadający od środka fakturę diamentu, zmieniona wyściółka na taką, że buta szkoda wkładać, należy go tylko raz w tygodniu dotknąć i czekać na kolejne spotkanie. Dla mnie sztos.
Jest jeszcze kolaboracja Puma Clyde x Mita 1000$, która również stoi w sklepach.
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie to Puma wywołuje ostatnio największą radość. Może dlatego, że lata tak bardzo pod radarem, że mało kto zwraca na nią uwagę?