A produkty firmy będzie kupić trudniej.
Przede wszystkim jednak, Nike przesuwa swój plan przychodu na poziomie 50 miliardów Dolarów, które firma miała osiągnąć w 2020 roku.
Firma wycofała się ze swojego planu, ale tylko częściowo, patrząc na to jak wyglądają obecne słupki sprzedażowe i kwartalny/roczny wzrost przychodów. 50 milardów przychodu ma zostać osiągnięte dwa lata później niż przewidywano. Do 2020 przychód firmy ma wynieść około 41 miliardów.
Ciekawsze są jednak inne plany firmy. Ruchy pokazują wyraźnie, że odzieżowy gigant wytnie ze swoich arkuszy sporo kont sprzedawców detalicznych. Co to oznacza w języku normalnego człowieka? Nike skończy sprzedawać towar niektórym sklepom i skupi się tylko na konkretnych i dużych partnerach. Ok, ponownie wyjaśniam – konkretne znaczy w jakiś sposób określone, grupą docelową na przykład. Footlocker i Nordstrom są kluczowymi partnerami, myślę że typowe butiki, sklepy sneakersowe skupione w społeczności sneakerheadów również będą ważnymi miejscami. Wycinane będą konta sklepów, które biznes opierają na przecenie.
I tu wchodzi właśnie temat większego limitu, który będzie miał miejsce na sto procent. Nike chce i musi budować ponownie poczucie niedostępności, aby tym samym budować większe zainteresowanie. Cool sklepy i miejsca są fajne i potrzebne chcemy w nich przebywać, skupiać na nich swoją uwagę. Po prostu, chyba nie muszę tego tłumaczyć?
Teoretyzuję, ale pewnie wiele edycji QS, będzie trafiało do coraz mniejszej liczby sklepów, cała gama produktów będzie dostępna na Nike.com, a do tego sporo rzeczy będzie sprzedawanych tylko offline.
Problem, który ma Nike (oprócz Jordan Brand i mniejszego zainteresowania marką oraz samą koszykówką), to też ceny produktów. Nike chce opanować ten rynek, bo produkty w pierwszych cenach zalegają w magazynach nie tylko Nike, ale i sprzedawców detalicznych. Ale jak? Nie wiemy, pewnie dowiemy się już niedługo.
Na pewno jednak firma pracuje nad tym, aby znowu być seksowną.