Nike Killshot wylądowały. Wiesz dobrze, że uwielbiam zwrot klasyczny trampek – a tym właśnie jest w mojej definicji Killshot.
Stylistyka – ponadczasowa, niektórym może wydać się nudna, ale ta bryła, ten kolor – pasuje po prostu do wszystkiego. Tak, to but z cyklu general release, niedrogi, a generalnie bardzo, bardzo dobry. Nie wiem do końca czy to dobre odniesienie, ale w niedzielę rano najlepsze na jakie mnie stać – możesz postawić je w jednym szeregu razem z adidas Gazelle.
Już w ogółe za samą nazwę powininy znaleź się w orbicie Twoich zainteresowań. Killshot były pewnego rodzaju nieuchwytnym klejnotem. W pewnym momencie zniknęły z rynku, a jedynym detalistą, który posiadał je w swojej ofercie był skep J.Crew. No i właśnie tam, 25 lutego, czyli wczoraj, but ten zadebiutował ponownie w sklepie J. Crew w Nowym Jorku i L.A.
Szerszej publice zostanie przedstawiony 1 marca – cena 90 dolarów.