Siedzisz sobie spokojnie w domu. Zamówiłeś buty – Nike Air Max zero. Do drzwi puka kurier z przesyłką. Nie płacisz, przecież jesteś nowoczesny, zapłaciłeś już wcześniej.
Odbierasz przesyłkę, kulturalnie dziękujesz. Nie jesteś człowiekiem nerwowym, ale po otworzeniu pudełka masz ochotę ukręcić kurierowi – który jest przecież dzieciakiem z sąsiedztwa – głowę, rozbić samochód, a buty, które wyjąłeś z boxa wywalić przez okno.
Okazuje się bowiem, że na kicksach jest jakiś pieprzony napis. A to kult, przecież projektował je Tinker Hatfield, z pudełka wyjąłeś Nike Air Max Zero, edycję specjalną na 28 urodziny Air Max.
Emocje opadają, patrzysz jeszcze raz na pudełko, na buty. Przyglądasz się nim i okazuje się, że nie jesteś pechowcem. Jesteś jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Ten lewy but przyjechał do Ciebie z autografem. Autografem projektanta, a jest nim Tinker Hatfield.
Tak, Nike rozsyłało kilka sztuk Air Max Zero z autografem Tinkera. Opadłem. Rozumiecie to? 🙂
@nikestore my Air Max Zero’s arrived today and someone wrote on them. pic.twitter.com/ivlgYbCYA0
— Heath (@Heath22Newman) March 26, 2015
Normalnie aż mnie ciary przeszły!