Nie ma rzeczy, której Polska Liga Koszykówki nie jest w stanie spieprzyć koncertowo. Jedynym konkurentem w tym wyścigu miernot jest słynny memiarz, Jacek Sasin. PLK od lat idzie drogą mroku.
Dla tych, którzy nie wiedzą – Polska Liga Koszykówki od lat pogrążona jest w mroku, smutku, marazmie.
Jednocześnie osoby wewnątrz tego podmiotu, przekonane są o swojej i produktu wielkości. Od lat żyją z maksymą na ustach, że budowa silnej koszykarskiej ligi, to proces i trzeba na niego poczekać.

Od lat jednak nie zmienia się nic. Jest tylko więcej wyśmiewania oraz afer. Nowym obiektem stał się deal z firmą 4F, która od sezonu 2021/2022 będzie oficjalnym partnerem ligi i wszystkich zespołów.
W skrócie – 4F będzie ubierało wszystkie 16 drużyn Polskiej Ligi Koszykówki. Do tej pory to kluby wybierały partnerów technicznych samodzielnie i z własnej kasy płaciły za współpracę. Żadna rozsądnie myśląca firma nie chciała bowiem strojów przekazać w ramach umowy sponsoringowej. Nie wiesz dlaczego?
Bo marazm i mrok, a także urządzanie się w czarnej dupie. Przykład jeden – 8 miejsce na Mistrzostwach Świata w Chinach. Mega sukces! Przykryty aferą z Adamem Waczyńskim, kapitanem kadry. Kapitalnie przyklaskuję. Serio.
Detali jest za dużo, aby wymieniać wszystko.
4F to dla PLK duży i mocny partner techniczny
Nie ma się co oszukiwać. 4F to olbrzymi partner, wielka, rozpoznawalna wszem i wobec w Polsce firma, która związana była z nazwiskami kochanym w naszym kraju skoczków narciarskich. Ubiera kadrę olimpijską, a także reprezentacje Łotwy i Serbii. W koszulce 4F po korcie biegał Novak Djoković.
Salony sklepów 4F są w wielu, wielu, wielu galeriach handlowych w całym kraju. Na stokach narciarskich, wśród polaków dominuje odzież właśnie tej firmy.
Duży, prężny biznes, który pojawia się w koszykówce, to świetna sprawa.
Czyżby?
Teoretycznie tak. Dla klubów fajnym jest, że ktoś (4F) ściąga im z głowy około 50 tysięcy złotych w sprzęcie, który muszą zakupić. To pod każdym względem duże, naprawdę duże ułatwienie.

Pomijam kwestię tego, jakiej jakości będzie, jak będzie wyglądał i różne inne. Za wcześnie na to.
Pomimo tego, że nie jestem fanem 4F, uważam, że odzież nie jest najlepsza jakościowo i wcale nie taka tania jak się mówi, to kierunkowo (podkreślam KIERUNKOWO), jest to niezły ruch.
Problem zaczyna się, gdy zagłębiamy się w detale.
4F jest ścierką, którą PLK wyciera swoje brudy
I robi to cholernie nieumiejętnie. Problemem nie jest to, że 4F nie robiło nic koszykarskiego.
Ogłoszenie umowy z 4F zostało ogłoszone chwilę po tym, jak zmieniono warunki i zasady marketingowe na sezon 2021/2022.
Zapisy mówią, że żaden klub nie może mieć sponsora konkurującego w branży ze sponsorem ligi. W koszykówce nie ma tyle forsy, aby takie zapisy istniały – serio.
Podobno jednak sprawa tyczy się tylko branży automotive i odzieżowej. Dlaczego odzieżowej, to już wiemy. Automotive natomiast będzie jeszcze większą aferą niż odzież.
Odzież niby była konsultowana z klubami. Okazuje się, że nie była. To autokratyczne decyzje podejmowane przez prezesa Polskiej Ligi Koszykówki.
Nie rozumiem dlaczego nikt nie wysłał do klubów maila z informacją przedstawiającą całą umowę i to, jak będzie wyglądała współpraca. Nie jestem w stanie znaleźć żadnego argumentu.
Na stronie PLK znajduje się lakoniczny komunikat. Szczęście dla PLKPL, że wiele mediów branżowych wyciągnęło sobie info i 4F robi buzz w sieci. W tym w spidersweb.pl czy wirtualnemedia.pl. Bo wiecie, to info nie było dla koszykówki, tylko dla wszystkich dookoła.
Przedstawienie nowego sponsora i partnera PLK, to komunikacyjny koszmar. Nie pierwszy i nie ostatni zresztą. A potencjał był spory.
Naprawdę, oni – niezależnie kto w tym związku siedzi (pozdrawiam prezesie Bachański) – są w stanie dostać w prezencie kurę znoszącą złote jaja i zamiast rozsądnie korzystać, to wpierdolą ją na obiad.
A tak pomijając wszystko, ten deal ma drugie, głębokie dno.
P.S. Używam określenia PLK, zamiast nazwisk, całe siedem osób zainteresowane koszykówką, wie kto tam w środku siedzi.