Ehe. Dobrze czytasz w tytule tej notki. Szkoła w Chinach powiedziała swoim uczniom i ich rodzicom, że nie wolno chodzić do szkoły w butach importowanych.
Jeśli jest to dla Ciebie tajemnicą, to informuję, że wyścig butowy, choć nie mówi się o nim głośno, istnieje. Wiadomym jest, że jak masz coś co chce większość naszego społeczeństwa, wcześniej niż cała reszta, jesteś KIMŚ. Tak przynajmniej to wygląda. Często jest to złudne, ale … niektórzy w tym biegu uczestniczą.
Sprint ma miejsce na Instagramie – obserwuj mnie mordeczko @szczepanradzki i @kolekcjonerbutow – ale też w prawdziwym życiu.
Dygresja. Mój osobisty, prawdziwie chory umysł i pusty łeb, często pobiega sobie z innymi, ale krąży też w miejscach, gdzie wyścigu nie ma – na łące, łapiąc motyle, na basenie patrząc na półnagie pośladki jednej i drugiej gwiazdy, albo rozkoszując się burgerem wrzucając w siebie kolejne kilogramy do spalenia.
A Ty? Odpowiedz sobie na pytanie – biegniesz, czy łapiesz motyle w siatkę?
Wyścig dzieje się też na żywo, a w jednej szkole w Chinach powiedziano dość, bo szkoła to nie wyścigi. Hobby zbierania butów i chwalenia się nimi przed kolegami stało się tak potężnie potężne, że zdecydowano o wprowadzeniu przepisów zakazujących noszenia zagranicznych butów (a także drogich wyrobów z Chin).
Nauczyciele zauważyli, że uczniowie prześcigają się w tym, co kto ma na nogach, porównują i spędzają na tym więcej czasu, są bardziej skupieni na butach, niż na własnym rozwoju, niż na nauce.
Powoduje to też niezdrową rywalizację. Bo jak ktoś nie ma nowych Yeezy, albo SF AF1, albo jakiegokolwiek kolabo, to co… jest gorszy? No tak, nie dziw się, młode umysły tak działają – jak wyglądasz gorzej, masz 2kg nadwagi, trochę brzucha, gorsze ciuchy, buty, albo wolisz komiksy niż granie w piłkę, to jesteś gorszym typem człowieka.
Informuję – nie jesteś. Nie musisz być na topie, żeby być ciekawą osobą.
Aby nie być gołosłownym to pomyśl po tym, co za chwilę przeczytasz – wiesz, że niektórzy uczniowie po wprowadzeniu zakazu myśleli o porzuceniu szkoły? Rozmawiali o tym nawet ze swoimi rodzicami i byli oburzeni.
Uwaga, sam jestem gościem, który w szkole podstawowej, średniej, na studiach, a także w życiu codziennym, sprzeciwiał się i dalej sprzeciwia się pewnym regulacjom. Trochę buntowniczo, trochę z innych powodów. Przecież nikt nie będzie mówił mi w czym mam chodzić, prawda?
Czy aby na pewno? Pozostawiam to do oceny Tobie i wyścigowi, w którym uczestniczymy wspólnie.
Aha i nie rozumiem polityki tej szkoły z innego powodu, 99% butów to przecież Made in China … 😉