To będzie epicka walka. Niczym walka Luke’a z Darthem Vaderem, niczym walka Kylo Rena z Rey, niczym Kapitana Ameryki z Iron Manem w Civil War, Północy z Południem, niczym pojedynki Chicago Bulls z Detroit Pistons czy New York Knicks. To mogłoby się wydawać będzie walka bratobójcza, jak Kaina z Ablem, choć bardziej będzie to walka ojca z synem, biblijna, ponownie jak w oryginalnej trylogii Gwiezdnych Wojen.
Byłem w nich w Barcelonie pod koniec października, dalekie wycieczki nie były niczym strasznym. Upodobałem go sobie niczym kiedyś Milę Kunis w serialu That 70’s Show, a następnie we Friends With Benefits z tą różnicą, że Milę do swojego życia wsadził sobie Ashton Kutcher, a mi zostało włożenie w moje pięciu par adidas Ultra Boost.
I o ile – jak wszyscy doskonale wiedzą – adidas Ultra Boost to but, który został stworzony z przeznaczeniem biegowym, tak dla mnie stał się butem po prostu miejskim. Niezwykle, przekosmicznie wygodnym i fajnie fitowanym dla #StreetwearNomads.
Z wyjątkiem tego, że jest bardzo mocno pościskany sznurkami w momencie kiedy wyjmujemy je z pudła, adidas Ultra Boost są idealne. Primeknit i Boost to technologie, które świetnie ze sobą współgrają.
Ale nadszedł oto nowy but, który miałby zrzucić z piedestału miejskiego przeznaczonego do biegania Ultra Boosta. Oto jest powstały na podstawie Micro Pacer z 1984 roku, Rising Star z 1985 i Boston Super z 1986 adidas NMD. Oto kicks, który ma zabić ulice, zdominować je, zdobyć, przywłaszczyć i być ich królem. adidas NMD powstał po to, aby uprzyjemnić nam życie w mieście.
But jest miękki, przyjemny, leciutki i bardzo wygodny. Tak wygodny jak Ultra Boost. Bo z tego właśnie modelu czerpie on bardzo, bardzo dużo. I chce mu dorównać, jak ojciec synowi, chce być lepszy. I pod pewnymi względami lepszy na pewno jest. Wydaje mi się, że jest lżejszy, więcej osób poczuje się z nim dobrze na nogi już od pierwszego włożenia, a kontrowersyjne klocki lego na bokach tak naprawdę dodają mu nieco uroku.
Ale w dalszym ciągu mam wrażenie, że on usilnie stara się by jego cechy, zaczerpnięte z ojca, były lepszymi jego cechami niż rodziciela. Został stworzony do czego innego, on rywalizuje w walce z kimś, kto stał się ulicą mimo tego, że narodził się w innym świecie, on musi rywalizować z Ultra Boostem. Po prostu musi. Bo te buty, są tak podobne do siebie, że jest to aż niewiarygodne. Ultra Boost wrósł, zdobył charakter, zasłużył sobie na niego uliczną walką, poznał schematy i systemy funkcjonowania ulicy. NMD jest produktem tego systemu i na pewno do niego pasuje, ale chyba na nieco innym poziomie, bo jemu powiedziano, że jest stąd i tu ma żyć. Nie zna innego świata, nie do końca walczył.
Różnice są delikatne, naprawdę wyczuwalne dopiero po głębokim zastanowieniu i mam nadzieję, że wiecie o czym mówię. Oba świetnie pasują do miejskich eskapad, ale ja osobiście wolę Ultra Boost.
Ten bój był dla mnie jak walka Rocky’ego i Apollo Creeda.
A photo posted by KolekcjonerButow.pl (@szczepanradzki) on